Spięcie, wymiana zdań, foch. Tak to się zazwyczaj zaczyna. To, co robi obrażona kobieta, zostawmy na późniejsze rozważania, dziś czasu mamy mało, więc zajmiemy się męskim fochem, czyli tym, co może zrobić obrażony Chłop. Studium będzie proste, tak jak prosty jest przeciętny facet.
1.
Tuż po kłótni, facet oddala się do swojej nory. Tam się bunkruje i ostentacyjnym milczeniem stara się zwrócić na siebie uwagę. Po wiekach doświadczeń, po tysiącach wydanych poradników, po milionach opowieści, że to nie ma sensu, on ma dalej nadzieję, więc obrażony - milczy.
2.
Gdy po dwóch godzinach przekonuje się o bezsensowności swych poczynań, zaczyna działać. Po wiekach doświadczeń, po tysiącu wydanych poradników, po milionach opowieści, on dalej nie wie, że przez dwie godziny focha, kobieta musiała sama sprzątać, prać, gotować, zajmować się dzieckiem i jest już tak wściekła, że lepiej by było, gdyby dalej siedział w swojej jamie. Ale nie, on - Ynteligent - dzwoni. Co minutę, a co 15 wysyła sms - "czemu nie odbierasz?".
3.
Po 53 telefonach, kiedy już wie, że Ona nie odbierze, następuje zwarcie i Chłop zaczyna myśleć. To najniebezpieczniejszy moment, bo istnieje ryzyko, że dojdzie do jakichś wniosków.
4.
Jeśli szczęście sprzyja waszemu związkowi, Chłop nie dochodzi do żadnych wniosków, idzie spać, a następnego dnia przynosi kwiaty*.
5.
Tylko po to, żebyś ze złości, że ogarnął się tak późno, pochwaliła się wspaniałym rozmachem i wyrzuciła je przez okno.
Istnieją dowody, że dopiero ten proces gwarantuje, że Chłop 1o razy się zastanowi, zanim znów się obrazi. Ten "męski foch" jest dla niego zbyt skomplikowany i dużo wody w rzece upłynie, zanim zdecyduje się na przechodzenie tych punktów kolejny raz.
*niektóre bajki głoszą, że istnieją Chłopy, co pomijają proces snu i przynoszą kwiaty lub jakikolwiek inny upominek o wiele szybciej. Osobiste doświadczenia jednak mówią mi, że odpowiednia tresura takiego osobnika wymaga wielu pracy i wyrzeczeń. Mało komu się chce, biorąc pod uwagę, że chłopy tak często odchodzą.
A jak jest u was?
dodałabym, że baaardzo wielu lat pracy i profesjonalnego tresera, mój osobnik, rozpieszczony przez rodzicielkę, w końcu zaczyna przypominać człowieka. Ile potu wylałam przy tej robocie, to moje, prawie orka na ugorze 😉
A wiesz, że tu nawet nie chodzi o rozpieszczenie, a zwyczajnie o durne ogólniki? "Traktuj ją dobrze", się słyszy, ale dla jednego dobrze, to znaczy dobrze uderzyć, tak żeby ślady nie zostały, a dla drugiego, dobrze się wydzierać, żeby kobieta słyszała, bo przecież jest głucha. Albo takie durnowate komentarze, gdy coś idzie nie tak "nie wymagaj od niego, on tego nie potrafi". No pewnie, że nie potrafi, skoro całe życie słyszy, że nie potrafi. Taka moja refleksja, zupełnie na marginesie tekstu, jako matki syna, żeby jego przyszła kobieta, mogła cokolwiek od swojego chłopa wyegzekwować. Patrzę pilnie i się uczę 🙂
ogólniki, ogólnikami, u mnie mąż "z domu" był zwyczajnie rozpieszczony. Moja teściowa, ma trzech synów plus mąż, wiesz ile obiadów gotowała?? Tak, cztery, dla każdego inny, bo każdy lubił co innego. Nie mogłam na to patrzeć, gdy jeszcze przychodziłam do przyszłego męza, jak tęściowa sprzątała, wchodziła do niego do pokoju i prosiła go by podniósł łaskawie nogi, ona odkurzy. Szlag mnie trafiał. Więc moja praca była, jak ta pozytywistyczna, u samiuśkich podstaw. Pewnego razu, już mąż, wrócił z pracy, zdjął skarpety i położył koło kanapy. Nic nie powiedziałam, tylko grzecznie ułożyłam mu je na świeżo zmienionej podusi. Albo ręczniki rzucone w łazience pod nogi, raz na zawsze wybiłam mu to z głowy, gdy lodowatą wodą potraktowałam go pod prysznicem. Może jestem okrutna i sadystyczna, ale nauczyłam go sprzątać po sobie, mysleć o tym, że ja włożyłam w obiad czy sprzątanie cholernie duuuużo pracy. Do tego stopnia, że wpadł ze skrajności w skrajność. Nie potrafi odpoczywać, na wakacjach u znajomych, złożył szafę, przywiercił listwy, przymocował półeczki. Więc nauka nie poszła w las 🙂 a teściowa?? murem stoi za nami, czyli synowymi i jak trzeba "naskarżyć" na synka, to staje zawsze w naszej obronie, więc złego słowa nie mogę o niej powiedzieć, chć skrzywdziła ich na początku ogromną nadopiekuńczością, teraz jest OK 🙂
Naprawde posiadacie Mezow??? Z tonu wypowiedzi wyglada mi to na zwierzatka domowe. Ciekawe, czy Wasze zwierzatka rowniez sa tak bezwzgledne w opowiadaniu o Waszych wadach kumplom i czy w tamtych opowiesciach, to nie Wy jestescie pozbawionymi rozumu "babami"... Nie zal Wam czasu na meki z istotami z nizszej polki? Jeczycie i narzekacie, nie macie wzajemnie dla siebie szacunku i brak Wam odwagi, zeby ten "dopust Bozy" zostawic, plujecie jadem... ale jak ten bezwartosciowy wor miesa Was zostawi, to tragedia narodowa i wyplakiwanie sie wszystkim wokol...
Haha- jakie to życiowe 🙂 Najczęściej to ja mam focha ale jak się zdarza mieć go Chłopu to on gotów się po trzecim punkcie domagać, żebym to ja jego przepraszała! O_o! Tacy są współcześni mężczyźni!
No właśnie o tym pisałam "dochodzi do jakichś wniosków". Tyle że błędnych 😀
Ważne, że w ogóle stara się myśleć. Traktuję to jako pewnego rodzaju sukces ewolucyjny 😀 Błędy początkującym się zdarzają 🙂
Wystarczy przetrzymać kobietę i zaczekać, aż ona zadzwoni 😉
u mnie jest zawsze na ostro on milczy ja milczę choć częściej nie nie wytrzymuje i mu próbuje mu jakoś dogryść choc on ząb za ząb jesze bardzie powoduje u mnie łzy i dlatego ostatnio po prostu zamilkłam się nie odzywałam ale przeprosiny kwiaty ech nigdy zawse to ja jestem wszystkiemu winna
u mnie to ja sie pierwsza obrazam, robie to z premedytacja, szybciej niz chlop, aby nie dac mu tej satysfakcji, ze znow byl pierwszy.
"...Chłop zaczyna myśleć. To najniebezpieczniejszy moment, bo istnieje ryzyko, że dojdzie do jakichś wniosków."- zabiłaś mnie tym tekstem;) siedzę i kwiczę!
Wychodzi na to, że każda kłótnia to wina chłopa i to on musi kwiaty przywlec... no wygodna koncepcja 😉
Badyle. Na co mi badyle. Okej, miło mi, po porodzie dostałam dziewięć kwiotków, za każdy miesiąc męczenia się, ale teges - przynieś pan kabanosy, to pogadamy.
Ja całkiem serio.
Studium dogłębne i - jak zawsze - świetnie napisane i sporo cytatów bym widziała na plakatach (z rodzaju tych, które kiedyś prezentowałaś:)
U mnie zgoła inaczej. Chłop rzuca fochem i nie odzywa się do mnie. Nie ja do niego - on mnie traktuje jak powietrze! Owszem, bunkruje się w swojej norze, i nie zajmuje się takimi przyziemnymi sprawami, jak ogarnianie chałupy, zakupy, załatwianie spraw bieżących, ustalanie wydatków. Ale żadne to zdziwienie dla mnie, gdyż jest to moja codziennością! Foch trwa, i trwa, i trwa... . Nie wyciągnie pierwszy ręki, choćby nadchodziło śmiercionośne tornado czy eksplozja słońca. Kwiaty? Upominek? Nieeeeee..... . Jestem rozczarowana. Do szpiku kości ;(