- Mamo! Dziś jest taki upalny dzień*! Gdzie pojedziemy? - No gdzie? - Do lodowego sklepu! Nad rzekę!
- Mamo! Dziś jest taki upalny dzień*! Gdzie pojedziemy? - No gdzie? - Do lodowego sklepu! Nad rzekę!
Pytaliście się mnie ostatnio, co z naszym domkiem, jak idą prace, co zrobiliśmy. Prace idą w iście mazurskim tempie - na razie zdzieramy tynki! Ale myślę, że w sierpniu postępy będą jeszcze bardziej wyraźne, a we wrześniu zacznę wybierać sprzęt do kuchni...
Z kawą po lewej, a myszką po prawej rozsiadłam się wygodnie na krześle [jeśli w ogóle krzesło służy do rozsiadania] z myślą napisania kolejnego kontrowersyjnego, łamiącego wszelkie reguły, bulwersującego tekstu, co was zmuszałby do myślenia, a mnie stawiał w roli wielkiego kreacjonisty, z którego zdaniem bezsprzecznie musicie się liczyć. Zaczęłam myśleć, jaka historia z […]
Jednym z najczęstszych pytań, jakie zadają nam znajomi i przyjaciele, jest "czy nie macie dość tego ciągłego życia wśród obcych ludzi?" [to taka pięknie zawoalowana sugestia, żebyśmy zwierzyli się, czy przyjeżdżają do nas czasem ludzie wredni, złośliwi, beznadziejni lub głupi]. Dziś odkryję rąbka tajemnicy. Rąbka, bo o naszych gościach można niejedną książkę napisać...
Wszyscy wspominają kredki Bambino z dzieciństwa, tylko nie ja. Nie wiem dlaczego - rodzice woleli zainwestować w Lego? Preferowałam zwyczajne drewniane kredki? Nie zwracałam nigdy uwagi na firmę? A w ogóle to ja nigdy nie przepadałam za rysowaniem. W każdym razie pewnego dnia, po kolejnym ataku zachwytu jakiejś blogerki o tychże właśnie przyborach kreślarskich, postanowiłam […]
Przejeżdżaliśmy obok tej polany popołudniu i zauważyłam jakieś obozowisko. - Kto to? - spytałam się chłopa. - A wiesz, to kanibale, nie wiem skąd się wzięli, ale podobno gustują tylko w starszych ludziach, młodych nie tykają. - Aha - kiwnęłam głową i wróciłam do przeglądania gazety.
Wakacje na Żoliborzu. Wieczór. Wszyscy wracamy z ogrodu i ze śmiechem zasiadamy do okrągłego stołu zjeść przygotowane przez ciocię bułki. W tle huczy telewizor z jakąś komedią, ale bardziej nas śmieszy spływający po rękach sok z pomidorów i efekt ostrej cebuli. Ciocia dorabia kanapki. Nie znosiłam cebuli. Ciocia znów dorabia kanapki. Ciągle się śmiejemy.
Musisz opublikować tekst! Musisz! A najpierw musisz go napisać! I zdjęcia mieć! I poprawić! I odpowiedzieć na komentarze! I zajawić na fejsie! I tam poodpowiadać na komentarze! I na maile! Musisz! - Serio? Muszę? - pomyślałam w pewnym momencie - Nic nie muszę!
Blogosfera pełna jest tekstów o tym, jak podróżować z dzieckiem. Są wskazówki, przewodniki, poradniki. Gdy wsiadałam do samochodu, byłam przekonana, że o podróżach z maluchem wiem wszystko. Jak zwykle rzeczywistość mnie zaskoczyła. Powinnam częściej wyjeżdżać z Kosmykiem, podobno praktyka czyni mistrza... Zobaczmy więc, jak sobie poradziłam za pierwszym razem - ten tekst to będzie prawda, […]
Jechaliśmy już długo. Upalny dzień dawał nam się we znaki, powietrze, mimo otwartych na oścież okien, zdawało się i tak stać w miejscu, podduszając zapachem przegrzanego asfaltu. Przegryzając unoszący się z samochodu naprzeciw kurz papierosem, wyglądałam przez okno i liczyłam, że wśród monotonnych pól Mazowsza dojrzę coś ciekawego. I dojrzałam. Człowieka z dziwnym opatrunkiem na […]
Ostatnio wysłałam hurtem znajomym kilka słoików z moimi przetworami. Prosili, nie prosili, wysłałam. Niech mają. Trochę mazurskiego lajfstajlu nikomu jeszcze nie zaszkodziło. W odezwie otrzymałam kilka pytań, skąd wytrzasnęłam takie piękne stroiki do słoików. No więc, proszę, zdradzam sekret.
Wraz z dzieckiem znajdował się tam ojciec chłopca. Tłumaczył on, że od dwóch dni mieszka tutaj z 4,5 letnim synem. Robią zakupy w pobliskim sklepie i żywią się złowionymi przez niego rybami...